Zegarek to nieodzowna część każdej z moich stylizacji. Nie wyobrażam sobie wyjść z domu bez tego eleganckiego dodatku na ręce. Może zabrzmi to absurdalnie, ale bez niego czuję się niesamowicie nieswojo. Powiedziałabym, że wręcz nago. Gdy sytuacja zmusza mnie, bym pozostawiła go w swoich czterech ścianach, mimowolnie spoglądam na nadgarstek, raz po raz doznając rozczarowania. Coś czuję, że nie jestem odosobniona w tej mojej małej fobii :) Dzisiaj przygotowałam dla Was post z nieco zaniedbanej serii "nasze cuda", w którym, co można wydedukować z nazwy, przedstawię swoich ulubieńców, codziennych towarzyszy.
Cudo ze zdjęć powyżej to mój zdecydowany faworyt. Zdobycz z Aliexpress, na którą przyszło mi trochę poczekać, ale powiem jedno - było warto. Pasek zapinany na magnes to strzał w dziesiątkę. Zegarek dzięki niemu doskonale leży na ręce i się dopasowuje. Jestem mile zaskoczona trwałością zatrzasku. Myślałam, że już po paru tygodniach się zużyje, co okazało się nieprawdą. Po kilku miesiącach częstego użytkowania nadal ma się świetnie!
W kwestii biżuterii, akcesoriów i ubrań zawsze stawiam na materiał bądź tworzywo, z jakiego wykonana jest dana rzecz, ale i na wygląd. Jedynie te dwa kryteria interesują mnie podczas zakupów. Ważne, by intrygujący mnie produkt był trwały oraz by dobrze się prezentował. Co ostatnio zauważalne, nie zawsze z marką idzie w parze jakość. Porzuciłam więc na dobre obwieszanie się w produkty, w przypadku których płacę wyłącznie za metkę. Dzięki temu wspieram rozwój małych firm i mniej znanych projektantów. Jeden wybór, wiele korzyści.
P.S. 1 Tak swoją drogą, polecam Wam wszystkie dzieła Reginy Brett. Dodają otuchy, inspirują i motywują do działania. Niby nie ocenia się książek po okładce, ale te, które wyszły spod rąk amerykańskiej pisarki są wybitnie minimalistyczne i urzekające.
P.S. 2 Dobrze znów dla Was pisać!